lut 19 2005

Oszustwo...


Komentarze: 5

Juz dawno to chcialam powiedziec, napisac... Kiedys pojawil sie KTOS, kto zdecydowal sie spojrzac na mnie troche inaczej niz cała reszta. Zobaczył chyba we mnie kobietę. Probowal, chociaz bylo to bez ladu i skladu. Sama nie wiedzialam o co chodzi, tzn czulam co sie kroi, ale nie bylam pewna. Ludzie na okolo mielu ubaw po pachy, a ona ani w tą, ani w tamą... Stał, trwał w bezruchu....  Nic. krok do przdoru i cisza. Nic. I znowu krok do przodu i dlugo, dlugo NIC. Nie mial u mnie szans. Okropnie sie z tym czulam, jak zniewolona. Stracilam do niego jakikolwiek szacunek, bo jak on MOGL na mnie spojrzec jak an kobiete? Jak JA moglam mu sie PODOBAC? Niemozliwe i niewyborazalne. Niesmowite, wrecz nieziemskie... Okropnie sie czulam. Osaczona ze wszystkich stron. A przciez to byl tylko jeden, jedyny czlowiek, ktory moze chcial zawrzec ze mna blizsza znajomosc? Ucieklam, jak zwykle zreszta. Nie potrafilam, wydal mi sie totalnie obrzydliwy, okropny, wrecz straszny i szkaradny. Odrazu powidzialam mu, ze nic z teog nie bedzie. Prbowal dalej... Btlo coraz gorzej... Do dzis wszydze sie teg co zrobilam. A ja nic innego nie zrobilam tylko z nim tanczylam pol wieczoru ... I przez to nie moge ogladac zdjec z tego wieczoru, nie moge o tym myslec, a jak wspominam to, to jestm na siebie wsciekla do granic mozliwosci i nie moge o tym myslec. To bylo okropne, a jednak to zrobilam. Zwyczajnie tanczylam z nim. Ciagle kolatalo mi sie po glowie "co ty robisz? dlaczego i po co?", ale to nie pomoglo. Ten wieczor byl dla niego.

Bylo jeszcze kilku takich... Ale jak zwykle NIC. Bo ja nie umiem, nie jestem w stanie.

A teraz moge sie oszukiwac, ze jestem sama z wyboru, bo przeciez ktos sie mna kiedys zainteresowal. Tymczasem to nie jest wybor, to jest... Nie wiem co to jest. Ale to ŻADEN wybor, ja poporstu stoje, tkwie uwiklana w jakas piekielna petle uczuciowa... Wiec nie jestem sama z wyboru, ja zwyczajnie nie potrafie byc z kims.  

To tyle, a teraz wyjezdzam i mam nadzieje na lekki odpoczynek i dystans.

Kurtyna.

1000kalorii : :
20 lutego 2005, 18:14
Zupełnie nie potrafię Cię zrozumieć...
Anka92
20 lutego 2005, 13:43
no wiesz ta Albecos rtynka ma racje a teraz cos ci powiem jesli nie umiesz byc z kims to nie musisz z nikim byc mozesz byc sama albo mozesz sie nauczyc z kims byc to juz twoj wybor rob to co ci serce mowi nie to co ze tak powiem mozg serce zapewne je masz po lewej stronie:)3maj sie :)
20 lutego 2005, 11:46
Hm... może Ty jesteś najzwyczajniej w świecie normalna? I nic nie jest złego? Może zwyczajnie oni Ci sięnie podobają.. bo nie muszą? nie jest nigdzie napisane, że musisz być z facetem, który tego chce. Cały sęk w tym, żeby być z tym, z którym chce się być. Więc moja rada: nie ma sensu być z kimś na siłe - to nei wychodzi. Poczekaj na takiego, który ruszy w Tobie jedną strunę uczucia, która znajduje się w okolicy serca... kiedy zrobi Ci się cieplej, jak na niego spojrzysz... kiedy z nim porozmawiasz i będziesz wiedziała, że to może być to... wteyd to ma sens... nawet jak on nie będzie jeszcze tego świadomy... pokaż mu to... w końcu jesteś kobietą:) Pozdrawiam.
madame butterfly
19 lutego 2005, 23:34
też reaguje w ten sposób... ostatnio nawet postanowiłam, że to zmienię... i traf chciał, że poerwszy raz zaufałam, ale nieodpowiedniej osobie... więc sama nie wiem, co lepsze...
Albertynka
19 lutego 2005, 23:09
Spojrz na to inaczej, on tę kilka chwil był szczęsliwy, a jesli ktos na kim Ci zależypodarował by Ci takie chwile, byłabys szczęśliwa i może spokojniejsza...

Dodaj komentarz